www.kronikireichen.fora.pl

Kranich

*Dziś jego ukochana ma urodziny. Wysłał przez feniksa swego do niej prezent z liścikiem.*

Silvia

Och Witaj Tom. Dziękuje *Powiedziała uradowana.* Wyglądam pięknie prawda *Zapytała. Jej oczy były duże i wpatrywały się w Toma*

Kranich

*Gdy pojawiła się w jego domu była szczęśliwa. Wstydliwie mu było, ponieważ pojawiała się w jego sypialni. Właśnie wyszedł z łazienki i był tylko owinięty w ręczniku. Zawstydził się trochę.*Cześć kochanie wyglądasz pięknie. Jak ci się podoba prezent?*Przytulił się do niej i zrobiło się małe wybrzuszenie w ręczniku.*

Silvia

Odwzajemniła pocałunek... Emm to ja poczekam na Ciebie oki *Popatrzyła zawstydzona na prawie nagiego Toma. Uśmiechnęła się i szybko wyszła*

Kranich

Zaraz będę kochanie. Poczekaj w salonie.*Gdy wyszła przebrał się w garnitur i zabrał pozostałe rzeczy.*

Silvia

Ładnie wyglądasz w ubraniu *Zaczęła się śmiać* W sumie bez ubrania też nieźle *Popatrzyła dziarsko na Toma.*

Kranich

*Wszedł do salonu. *Ty też ładnie wyglądasz bez.*Właśnie postawił jedzenie na stole.*Zapraszam do stołu.

Silvia

Dziękuję *Rzuciła się na Toma i wyściskała go z całej siły. Był taki uroczy dla niej*

Kranich

*Złapał ją i pocałował.*Kochana ma ma ochotę na jedzenie teraz czy na coś innego?*Zapytał podrywająco.*

Silvia

Może zostańmy przy jedzeniu *Popatrzyła na Toma* jak na razie. *Dodała spokojnie. * Więc co tam słychać w pracy? *Uśmiechnęła się pojednawczo i wróciła do jedzenia*

Kranich

Okey.*Zaczął jeść i mówił.*Wszystko dobrze. Dzięki za różdżkę. Super jest. Gdy walczyłem ostatnio z śmierciojadami rzuciłem zaklęcie by go odrzuciło to takie mocne, bo zaklęcie, że prawie go stek ściany nie przebił. Wylądował z połamaniami całego ciała i nie wiadomo czy przeżyje.*Zaśmiał się.* Jak się czujesz i maleństwo? Jak twa córka zareagowała na nowe wiadomości o mamie jej? Jak ci się me prezenty gwiazdkowe podobają?*Zapytał.*

Silvia

Kathy najpierw przyjęła to niezbyt dobrze, ale już jej przeszło. Wie że chcę być szczęśliwa. Maleństwo i ja czujemy się świetnie, ale te mdłości... Dobrze, że nic Tobie się nie stało. Też musisz o siebie dbać *Powiedziała z uśmiechem*

Kranich

Dbam o siebie i o was. To jest prezent urodzinowy dla ciebie.*Podał jej pudełeczko z diamentowym naszyjnikiem.*

Silvia

Dziękuję, ale mnie rozpieszczasz. Powiedz mi, kiedy wytłumaczysz mi jak działają te mugolskie rzeczy? *Spytała. Naszyjnik był prześliczny.*

Kranich

Będę cię rozpieszczał do końca świata.*Pomógł jej ubrać naszyjnik.*Mogę ci dziś, jeśli chcesz.*W tedy skrzat przyniósł lody w pucharkach. W ukochanej lodach był jeszcze pierścionek zaręczynowy. Miał nadzieje, że go znajdzie.*Smacznego.